Lorne Michaels nazwał kiedyś tę gwiazdę akcji „największym kretynem” w historii SNL

Możemy otrzymać prowizję od zakupów dokonanych za pośrednictwem linków.





„Saturday Night Live” emitowany jest już od 50 sezonów, więc zdarzały się im złe gospodarze. Czasami gospodarz po prostu nie czuje się zbyt dobrze podczas gry na żywo – patrząc na ciebie, January Jones czy Jacoba Elordiego – a czasem gospodarz ma pecha i przeziębia się w najgorszym możliwym momencie, np. co pozornie przydarzyło się biednemu Jeanowi Smartowi w premierze sezonu 50. Innym razem gospodarz jest zły, ponieważ, cóż, jest po prostu złym człowiekiem.

Przykład: Steven Seagal, który był gospodarzem w kwietniu 1991 r. i pomógł w realizacji odcinka tak okropnego, że został na zawsze wyrzucony z programu. Ponad trzydzieści lat później większość fanów „SNL” z radością udaje, że ten odcinek nigdy się nie wydarzył, ponieważ był to katastrofa kolejowa w sposób, który nie był nawet zabawny ani interesujący. Jego epizod był bolesny, niezręczny, obraźliwy, a z wiekiem stawał się coraz gorszy.

W rzeczywistości odcinek Seagala był tak zły, że stał się jednym z niewielu gospodarzy, których sam showrunner, Lorne Michaels, otwarcie krytykował. W odcinku z września 1992 roku gospodarz tego tygodnia, Nicolas Cage, wypowiedział się na temat w swoim monologu gdzie zastanawiał się, czy jest „największym palantem, jaki kiedykolwiek był w serialu”. Michaels odpowiedział: „Nie, nie. To byłby Steven Seagal”.

Poza tym momentem najbliżej serialu, w którym obrzucaliśmy niedawnym gospodarzem na antenie, był występ Elona Muska w 2021 r., kiedy w finale sezonu z Anyą Taylor-Joy zawarto łagodne skomentowanie jego Szkic sali sądowej Wario. W większości obsada okazuje na tyle szacunek, że w wywiadach po latach obrzuca ich złośliwościami, jeśli tak się stanie. jak Bill Hader i Jay Pharoah dla Justina Biebera. I nawet wtedy Hader rozwiał wątpliwości Biebera, spekulując, że mógł po prostu znajdować się w tym okresie „w złym miejscu”. To, że Seagal został tak bezczelnie obrażony podczas samego programu na żywo, w szczególności ze strony głównego showrunnera, musiało oznaczać, że wykonał wyjątkowo okropną robotę. Co się więc stało?

Ziarna katastrofy zostały zasiane wcześnie

Steven Seagal był jedną z największych gwiazd filmowych lat 80. do tego stopnia, że ​​kiedyś rozważano go do roli Bruce’a Wayne’a w „Batmanie” Tima Burtona. Jedynym problemem? Tak naprawdę nigdy nie był aż tak dobry w aktorstwie. Zaczynał jako nauczyciel sztuk walki z zerowym doświadczeniem aktorskim, ale poszczęściło mu się, gdy jeden z chłopaków z jego klasy Okazało się, że był to Michael Ovitzjeden z najbardziej wpływowych agentów ówczesnego Hollywood. Seagal szybko stał się powszechnie znany, mimo że był aktorem o ograniczonym zasięgu i słynącym z trudności we współpracy.

„Kluczem do nakręcenia dobrego filmu o Seagalu jest wywarcie niewielkiej presji na samego Seagala, aby ten film zrobił, i zamiast tego otoczenie go znacznie bardziej ekscytującymi aktorami” – powiedział krytyk filmowy Patrick Willems w najnowszy esej wideow którym przekonywał, że reżyser Andrew Davis (znany z „Under Siege”) najlepiej rozumie, jak wykorzystać aktora. „Kogo obchodzi, że Steven Seagal jest czarną dziurą charyzmy, skoro połowa filmu to Gary Busey zabijający ludzi ubranych w drag queen, podczas gdy Tommy Lee Jones przedstawia wczesną wersję swojego występu w Two-Face?”

Ale choć większość wad Seagala jako aktora można w filmie zatuszować poprzez montaż, wielokrotne ujęcia i przeniesienie uwagi na bardziej charyzmatycznych aktorów, jest to znacznie trudniejsze w przypadku występu na żywo, gdzie Seagal ma status gospodarza. oznaczało, że cały 90-minutowy występ musiał być przynajmniej w pewnym stopniu skupiony na nim. Jak pokazał niedawny film „Saturday Night”, format programu nie pozwala na żadne zmiany po wybiciu godziny 23:30.

Ale choć okropne umiejętności aktorskie Seagala na żywo z pewnością sprawiły, że odcinek był ciężką walką dla scenarzystów i innych wykonawców, prawdziwym gwoździem do trumny było zachowanie Seagala za kulisami.

Niezachwiany od pierwszego dnia

Harmonogram w „SNL” jest taki, że wszyscy spotykają się w poniedziałkowy poranek na swobodne spotkanie prezentacyjne. Członkowie obsady i scenarzyści często podsuwają pomysły gospodarzowi, a gospodarz jest zapraszany do przedstawienia w zamian własnych pomysłów. To pierwszy krok w długim, chaotycznym procesie, który kryje się za każdym odcinkiem „SNL”, a Seagal już to schrzanił.

„Kiedy na poniedziałkowym spotkaniu przedstawiliśmy Seagalowi kilka naszych pomysłów, on dał nam kilka własnych pomysłów na szkice” – członkini obsady Julia Sweeney będę później wspominać. „Niektóre z jego pomysłów na szkice były tak okropne, tak przezabawnie okropne, że czułem się, jakbyśmy występowali w „Ukrytej kamerze”. … Miał pomysł, że jest terapeutą i chciał, aby jego pacjentką, która właśnie została zgwałcona, była Victoria Jackson. A terapeuta mówi: „Będziesz musiał przychodzić do mnie dwa razy w tygodniu przez jakieś trzy”. lat”, ponieważ, powiedział, „tacy, kurwa, są terapeuci, którzy chcą tylko zdobyć twoje pieniądze”. A potem mówi, że psychiatra próbuje z nią uprawiać seks.

Były pisarz „SNL” Al Franken również pamięta tę propozycję w wywiadzie z 2022 r. Przypomniał sobie, jak odpowiedział na propozycję Seagala, mówiąc: „Więc chcesz, żebyśmy zrobili najbrzydszy skecz, jaki kiedykolwiek był w telewizji?” W tym samym wywiadzie Franken podkreślił, że Seagal był „po prostu najstraszniejszą osobą… Jest cholernym kretynem” i że „dobijał każdego złego gospodarza”, z którym Franken pracował w serialu przez ponad 15 sezonów .

Seagal przede wszystkim musiał być twardzielkiem

Oprócz zdecydowanie zbyt czarnego poczucia humoru, Seagal notorycznie nie chciał żartować z samego siebie. Były członek obsady David Spade wyjaśniono w wywiadzie z 2020 r„Wiele osób myśli, że jesteśmy tu po to, żeby się z nich naśmiewać. Ale jeśli mamy cię zaprosić do programu jako gospodarza, wszyscy chcemy, żeby to wyszło. A jeśli naśmiewasz się z siebie – tak to właśnie wygląda trudne – jeśli będziesz się z siebie śmiać, przyniesie ci to korzyść. A jeśli tego nie zrobisz i będziesz z tym bardzo walczyć – to prawda [Seagal]. Był zbyt fajny i miał swój wizerunek.”

Potwierdził to były pisarz „SNL” Bob Odenkirk w wywiadzie z Howardem Sternem w 2022 ropisując, jak namówili Seagala do zagrania w powracającym w serialu skeczu „Hans i Franz”, będącym inspirowaną Arnoldem Schwarzeneggerem parodią pokazu ćwiczeń. Odenkirk przypomniał sobie, jak Seagal powiedział: „Jeśli zrobię ten szkic, Jeśli Zrobię to, muszę ich pobić.”

W innym wywiadzie z członkiem obsady, w którym krytykuje Seagala, Dana Carvey również opisane jak Seagal zdenerwował się po pierwszej próbie „Hansa i Franza”, podczas której bohaterowie żartowali, że Seagal nie pokona Schwarzeneggera w walce. Carvey wyjaśnił: „Więc podszedłem do niego i powiedziałem: «Steven, wszystko w porządku?». I nie patrzył na mnie, patrzył prosto przed siebie i powiedział, cytuję: „Chciałbym tylko, żeby Arnold tu był, żebym mógł skopać mu pieprzony tyłek”.

Seagal był tak podekscytowany, że musieli przepisać szkic od nowa, aby nie było żadnych dwuznaczności (przynajmniej z perspektywy Seagala), że nadal jest wielkim, twardym facetem, który może wygrać walkę z każdym. „Nie chciał zgodzić się z planem na ten tydzień, w związku z czym myślę, że to był pierwszy tydzień, w którym usłyszałem rozmowy o zastąpieniu gospodarza i po prostu występie w obsadzie” – David Spade później powiedział. Stacja ostatecznie zdecydowała, że ​​obcięcie go w środku tygodnia nie byłoby warte zachodu, ale z perspektywy czasu prawdopodobnie tak było.

Sam odcinek był okropny

„Po prostu nie był zabawny i był bardzo krytyczny wobec obsady i scenarzystów” – Tim Meadows powiedziałbym o Seagalu. „Nie zdawał sobie sprawy, że nie można w środę powiedzieć komuś, że jest głupi, i oczekiwać, że w sobotę będzie dalej dla niego pisał”.

Rzeczywiście, ponieważ Seagal miał tak kiepski gust w wybieraniu podsuwanych mu szkiców, a praca z nim była tak nieszczęśliwa, scenarzyści i tak nie chcieli pracować dla niego zbyt ciężko. Odcinek ten okazał się być może najbardziej boleśnie niezręczną częścią 50-letniej historii serialu. Szkice z odcinka są obecnie niezwykle trudne do znalezienia w Internecie (chyba Peacock/NBC nadal jest zawstydzony), ale jeśli je znajdziesz, zauważysz długie okresy milczenia publiczności.

Tak jest w przypadku „Jennifer’s Date”, jednego z niewielu skeczy z odcinka, który przetrwał na YouTube i który całkowicie marnuje talent komediowy Chrisa Farleya. Założenie jest takie, że postać grana przez Farley podrywa jego randkę, Jennifer, tylko po to, by poradzić sobie z jej onieśmielającym ojcem, granym przez Seagala. Żart był przypuszczalny być tak, że postać Seagala zmienia głos, ilekroć jego żony nie ma z nim w pokoju, przechodząc od głupkowatego i przyjaznego do śmiertelnie poważnego, gdy inne postacie wielokrotnie opuszczały pokój. Jednak Seagal rzekomo czuł, że ten głupkowaty głos jest poniżej niego, więc zdecydował się zachować powagę przez cały szkic, podważając cały jego schemat.

Innym słynnym bełkotem był szkic zamykający odcinek, w którym Seagal zaprasza na scenę swoich przyjaciół, którzy nie są aktorami, aby pobili kilku dyrektorów Exxon. „Tak właśnie się dzieje, zanieczyszczając planetę” – mówi do kamery na koniec, po czym następuje tag „The End” w stylu Looney Tunes. Odenkirk opisał swoje niedowierzanie co do szkicu Howardowi Sternowi, mówiąc: „To szaleństwo… Jako widz myślisz: «Kim są ci aktorzy? Nie są w obsadzie». … a potem [Seagal] wchodzi do sali bankietowej i zaczyna je bić i rzucać po sali. Trwa to jakieś osiem minut. To najdłuższa scena, jaką kiedykolwiek widziałeś… Publiczność jest zdumiona”.

Te ciche przerwy pozbawione śmiechu stają się szczególnie bolesne, gdy przypomnimy sobie, że „SNL” ma czuły mikrofon do śmiechu publiczności do tego stopnia, że ​​widzowie często nawet nie zdają sobie sprawy, że dany fragment bombarduje publiczność na żywo, chyba że sami wykonawcy przyznają się do tego To. (Tak było w przypadku monologu Shane’a Gillisa, którego niedawno prowadził – śmiech w telewizji brzmi w większości normalnie, ale najwyraźniej w studiu było tak jasno, że Gillis poczuł potrzebę przyznania się do tego, że wielokrotnie bombardował.) Fakt, że publiczność była tak cicha podczas wszystkich szkiców Seagala, jest dość potępiające, tym bardziej, że sam Seagal zdawał się tego nie zauważać.

Jedyną osobą, której podobał się odcinek Seagala, był sam Seagal

Jeśli ze wszystkich wywiadów na temat Seagala prowadzonych przez te lata można wyciągnąć jeden wniosek, jest nim to, że Seagal uważał go za najfajniejszego faceta, jaki kiedykolwiek żył. Być może dlatego zdawał się nigdy nie rozumieć, dlaczego tamtego wieczoru bombardował scenę i dlaczego, kiedy Lorne Michaels uderzył go później podczas monologu Nicholasa Cage’a, nie rozumiał, skąd wzięła się ta niechęć.

W tym samym wywiadzie, w którym nazwał Seagala najgorszym gospodarzem wszechczasów, Al Franken wyjaśnił, jak Seagal stanął przed nim kilka tygodni po odcinku z Cage’em. „Seagal nachyla się do mnie i pyta: «Dlaczego Lorne tak o mnie powiedziała, że ​​jestem najgorszym gospodarzem na świecie?»”. Franken zawahał się, zanim odpowiedział: „To dlatego, że jesteś taką wielką gwiazdą. Musiał wybrać wielką gwiazdę… A poza tym jesteś twardzielkiem, możesz pobić każdego, więc to jest żart… Wybrał ciebie, bo jesteś wielką gwiazdą i możesz, wiesz , skop mu tyłek.”

Według Frankena Seagal odpowiedział na to wyjaśnienie słowami „Och…” i mądrze kiwając głową. Zgadza się: wyraźnie wymijające pochlebstwa Frankena w jakiś sposób wystarczyły, aby rozwiać obawy Seagala. Czy w ciągu 30 lat, które minęły, Seagal kiedykolwiek zdał sobie sprawę, że ludzie nienawidzili jego występu w „SNL”? Z tego, co wiemy, nadal uważa, że ​​mu się udało.


Fonte